Wczoraj wieczorem, siedząc w moim ulubionym barze na rogu, usłyszałem, że para moich bliskich znajomych, Paweł i Tomek, rozstała się po pięciu latach. Pięć lat, które spędzili razem, podróżując, odkrywając nowe restauracje i planując wspólną przyszłość. Wydawali się idealną parą, nawet gdy kłócili się o skarpetki, które Paweł zostawił na podłodze, ich związek przypominał jedną z tych romantycznych komedii, które zawsze kończą się szczęśliwie. A jednak, jak to często bywa, rzeczywistość napisała inną historię. Chociaż nie byłem ich bliskim przyjacielem, ich decyzja o rozstaniu sprawiła, że poczułem, jakby w powietrzu zawisło coś nieuchwytnego. A może to była melancholia? Może to była myśl, że każdy z nas zmierza się z własnym końcem świata?
Kiedy Paweł i Tomek byli razem, ich relacja była jak doskonały koktajl – idealnie wymieszane składniki dawały wrażenie szczęścia i spełnienia. Ale po pięciu latach, po odkryciu, że ich wizje przyszłości diametralnie się różnią, musieli odłożyć swoje szklanki. Zakończenie tak długiego związku to nie tylko koniec miłości, ale także koniec życia, które znali. Każdy z nas, niezależnie od tego, jak długo trwał jego związek, ma w pewnym momencie do czynienia z prywatnym końcem świata – momentem, gdy musimy spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie: kim właściwie jesteśmy bez drugiej osoby?
Kiedy wróciłem do domu, usiadłem na kanapie, a w mojej głowie zaczęły kłębić się myśli. Jak to jest, gdy nagle stajesz się sam? Jak się odnaleźć w świecie, w którym wszystko, co znałeś, wydaje się obce? Rozstanie z Jakubem, z którym spędziłem pięć lat, przypomniało mi, jak ciężko jest przestawić się na nowe tory. Z jednej strony czujesz ulgę, bo wiesz, że podjąłeś słuszną decyzję, a z drugiej – przychodzi zderzenie z rzeczywistością, która staje się przytłaczająca.
Jak sobie z tym radzić? Cóż, każdy ma swoje metody. Niekiedy trzeba po prostu pozwolić sobie na ból. Nie ma sensu uciekać przed emocjami. To, co czujesz, jest naturalne. W końcu każdy koniec to także początek – pytanie tylko, jak go zinterpretujesz. Zamiast targać się na nowo, zacząłem odkrywać nowe pasje. Może to brzmi banalnie, ale wróciłem do pisania. Kiedyś spędzałem godziny za klawiaturą, a teraz znowu czuję, jak ta forma wyrazu pozwala mi zrozumieć siebie.
Ale nie tylko sztuka ratuje duszę. Spotkania z przyjaciółmi, długie rozmowy przy lampce wina – to również sposób na przetrwanie. Rozmowy z innymi, którzy również przeszli przez swoje końce świata, są jak balsam na duszę. Każdy z nas ma swoje historie, swoje zmagania i każdy z nas potrzebuje wsparcia. Nie ma nic lepszego niż poczucie, że nie jesteś sam w swoich zmaganiach.
Czasem spotykam się z innymi mężczyznami, którzy również przeszli przez rozstania. To jak wsparcie w trudnych czasach. Rozmawiamy o miłości, o związkach, o tym, jak odnaleźć się na nowo. Każdy z nas ma swoje demony, które musimy pokonać, ale w końcu wszyscy uczymy się, że życie to nie tylko walka o miłość – to także walka o samego siebie.
Ostatecznie każdy z nas przechodzi przez swoje osobiste końce świata. Czasami są to głośne krzyki, a czasami ciche łzy. Ale niezależnie od tego, jak się to odbywa, ważne, by wstać, otrzepać się i ruszyć dalej. Jak to powiedział mój najlepszy przyjaciel: „Życie nie kończy się na rozstaniu, to tylko nowy rozdział”. Więc, Paweł i Tomek, może to koniec waszej historii, ale dla każdego z nas to początek czegoś nowego. A ja, z każdym dniem, chcę odkrywać, kim jestem na nowo.
Comments