top of page
Zdjęcie autoraKarol Kiszka

Stara miłość...

Cieszyn przywitał mnie deszczową aurą, niebo spowił mrok, a błyski zwiastowały nadchodzącą burzę. Krople deszczu uderzały w mój parasol niczym wrogie armaty w linie obronne, wiedziałem jednak, że batalia z przeszłością, to nie łatwa potyczka. Aby statek mógł płynąć, muszę podnieść kotwicę.

Stroma ścieżka kieruje mnie do mojego celu, miasto czaruje mnie swą historią, która jest zawarta, w każdym skrawku tego miejsca tworząc jego wyjątkowość.

Nieśmiertelność chwil zawarta w murach, wielkie miłości, bolesne straty, chwile radości i smutku, to wszystko brzmi jak melodia ze starej płyt.

Mijając zabytkowy rynek, widzę przechadzających się trzech braci, ich miłość, lojalność i braterstwo, spacerując, widzę zamek-symbol linii panujących Piastów, Habsburgów, ich mezalianse, niespełnione miłości, wojenne stary, dramaty. W centrum ludzkiej historii, jej wzlotów i upadków stoi niewzruszona przez wieki Romańska rotunda, symbol wiary i szacunku.


W pobliskiej kwiaciarni kupuje białe lilie, idę na żydowski cmentarz, miejsce nie tylko poległych ludzi, lecz przykład zgniłej moralności i nie o przykład śmierci za wolności chodzi, ale o wiarę w lepsze jutro… Każda płyta prezentuje imiona, a każde imię skrywa swoją niepowtarzalną, własną historię.

I nagle w tej nostalgii i zadumie zacząłem myśleć nad wolnością. Czy można uwolnić się od przeszłości? Czy można odzyskać dawne życie po utraconej miłości?

Te pytania skierowały mnie tam, gdzie w cichym konaniu umiera nadzieja, a historia zaciera ślady, mijam kolejne kamienice, mostem przeprawiam się na czeską stronę i spokojnie siadam na ławce. Niczym siedem lat temu, kiedy byliśmy tu ostatni raz. Jeszcze wczoraj na tej ławce padały miłosne słowa, a dzisiaj Cieszyn stał się polem bitwy ze wspomnieniami, walką, by rozliczyć się z przeszłością, walką o wolność, by zrobić krok naprzód.


***


Poznawanie nowych ludzi daje możliwość wsłuchania się w ich historię, a słysząc tę miłosną część, ciągle słyszałem sentymentalne wzdychanie do pierwszej miłości.

Jak w ich przypadku tak i ja zawsze spoglądałem z sentymentem na pierwsze miłosne uniesienia. Chcąc zrozumieć czemu w momencie kryzysu, zwątpienia powracamy do dalekiej przeszłości i pierwszej miłości, nieustannie ją idealizując.

Rozmyślając na ten temat, ze szczerym uśmiechem stwierdzam, że pierwsza miłość kojarzy mi się z niedojrzałym uczuciem. Uczuciem pełnym beztroskich chwil, huśtawką emocji, których sami wtedy nie rozumieliśmy. Burzliwa, chodź szczera, naiwna "pierwsze miłość". Co czyniło ją tak cudowną, z perspektywy czasu? Nieprzewidywalność.


Jako uczucie, traktowaliśmy ją jako najwyższą wartość, nie przywiązując uwagi do budowania zaufania oraz bycia zdolnym do poświeceń- czegoś, co teraz stanowi dla nas fundament udanej, owocnej relacji. Wielu uważa ją jako samolubną, przez pryzmat wyidealizowanej wizji wspólnej przyszłości, ale właśnie to czyniło ją tak cudowną, ta naiwność i krótkowzroczność.

To młodzieńcze uczucie, bez względu na finał historii, stanowiło bardzo ważny filar naszego życia, niedoskonała, ale zawsze pierwsza, pierwsza lekcja jak żyć z kimś i dla kogoś. Nieświadomie tworzy podwaliny kolejnych błędów, obietnic, uśmiechów i oczywiście- schematów.

          Często jednak zadawałem sobie pytanie- Za czym tak naprawdę tęsknię? Jakie wiodłem życie? Ile było nadziei i zapału ze świadomością, że świat jest u mych stóp? Czy za tą konkretną osobą? Może za tym, jak mnie traktowała? Czy za tym, jaką byłem wtedy osobą?

Jako że świat jest mały, zdarza się, iż spotykamy swoją pierwszą miłość po latach w najmniej oczekiwanym momencie. Warto jednak pamiętać, że ludzie się zmieniają, dorastają, dziś już może być zupełnie innym człowiekiem. Bo wówczas definiował go czas, nasza perspektywa i masa innych składowych.

Wielkie oczekiwania wiążą się zazwyczaj z wielkim rozczarowaniem, a perspektywa minionych lat może zaognić nasz zapał. Jedno jest pewne-wspomnienia, to coś pięknego, póki nie otworzymy tego pięknego pudełka, godząc się z faktem, że zamiast prezentu możemy otworzyć puszkę Pandory.


***

Przeszłość jest jak kotwica, musimy ją podnieść, by płynąć dalej i móc się zakochać na nowo. Często niestety nie ma różnicy między rozmyślaniem a narzekaniem. Po co tyle myślimy? Może nie powinniśmy szukać przeszłości w teraźniejszości, powinniśmy wyciągnąć wnioski z przeszłości, zrozumieć kogo chcemy znaleźć. Jeśli nie możemy mieć tego ideału, z przeszłości zaakceptuj to. Wiem, że łatwiej karmić się przeszłością, żyć w niej i mieć wymówkę, to jeszcze łatwiejsze, kiedy dźwigasz problemy dnia codziennego, słysząc dobre rady innych, którzy w Twoim mniemaniu nie wiedzą, jak to jest być Tobą.

Niestety musimy usłyszeć przysłowiowe "weź się w garść"


Zakochać się na nowo?


Nie ma na to prostej reguły, ale bezdyskusyjną podstawą jest pokochanie siebie w pierwszej kolejności, by móc obdarzyć uczuciem drugą osobę. Zmiana naszego toku myślenia, wyzbycie się negatywnych myśli, skupienie na szczęściu. Zadajmy sobie pytanie-co sprawia, że czujemy się szczęśliwi i jak to możemy osiągnąć?

Nie ma magicznych odpowiedzi, które zmienią nasze życie, ale to Ty stoisz za sterem i decydujesz, w którą stronę się udasz...

Im więcej pytań zadajemy, tym mamy więcej odpowiedzi. Często chcemy zmian, chcemy się zakochać, ale współcześnie nawet nie mamy na to czasu…

Nie możesz mieć dwóch światów, przeszłości i teraźniejszości. Wybierajmy pozytywne wspomnienia, które są dla nas motorem napędowym, drogowskazem. Przyjdzie czas, kiedy zaczniesz żyć tu i teraz, a przeszłość to… przeszłość.

Sztuką jest żyć, a nie życie pchać, wolnością mierzyć czas, nie tkwiąc w miłej przeszłości, by nie przeżyć tego życia samemu, tylko dzieląc go z kimś, kogo pokochamy.

Nie szukajmy idealnego partnera, partnerki, bo takowy nie istnieje, poszukajmy jednej idealnej rzeczy w człowieku, którą nas przy sobie zatrzyma…
Z czasem wiem, że idealną cechą nie są tylko walory, ale także rzeczy na pozór irytujące, bez których nie wyobrażamy sobie codzienności.

***

Gdy w życiu człowieka pojawia się kryzys, nasza głowa podpowiada, że pierwsza miłość była najlepsza, że to był czas najlepszy dla nas, nie rozumiemy, dlaczego teraz tak nie może być. Wtedy musimy wylać na siebie kubeł zimnej wody i przypomnieć stare jak świat porzekadło - "stara miłość nie rdzewieje" ale złotem to ona nie jest. Według psychologów ci, którzy chowają w przepastnych szufladach miłosną przeszłość, są bardziej podatni na wywoływanie sprzeczek na tle zazdrości oraz na emocjonalne niezrozumienie.

Starą miłość jest zawsze przez nas idealizowana, ponieważ z biegiem czasu zanika pamięć o złych chwilach, uczynkach itp. a pozostają tylko te piękne, które nabierają dla nas nowego znaczenia, pragniemy poczuć to, co wtedy, ale my też już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi. Czy więc warto odgrzewać tego kotleta?

Każdy kij ma dwa końce i pół biedy, kiedy jesteśmy sami, bo jeśli nic nie wyjdzie, to wracamy do punktu zero, gorzej, jeśli poświęcamy znacznie więcej- rodzinę, partnera, partnerkę. Często warto przemyśleć sobie takie powroty, bo z jednej strony nie rdzewieje, ale też dwa razy nic się nie zdarza.


***

Tak więc nazywają Cię przeszłością? Dlaczego spotykamy się ciemną nocą?

Proszę, nie odchodź, popływajmy razem w słodko-gorzkich wspomnieniach, niech tną mnie radosnym bólem niczym żyletką. Przeszłość, moja przyjaciółka w naszym intymnym świecie, dzisiejszej nocy będziemy tylko dla siebie. Jokerze miłości, rzucasz moją miłość niczym los na wiatr, ale ta burza ciągle trwa...


858 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Kommentare


Post: Blog2_Post
bottom of page