***
Nastały wakacje a wraz z nimi pomysł na serie felietonów o miłości oraz emocjami z nią związanymi, tak więc z spakowaną walizką i planem podróży wyruszam na jej poszukiwanie, a na początek krótka historia...
***
Chciałem coś przeżyć, coś innego niż zwykłe Przelotne emocje,nie chciałem tej prostoty, którą funduje nam współczesny świat. Nie chciałem kopiować wydarzeń zmieniając tylko twarze.
Tułam się już całą noc, po starym mieście, tonąc w kroplach deszczu, myślami wracając do dawnych lat. Tak tu pusto tak tu zimno. Dźwięk wieży kościelnej odbija się echem w moim sercu, parkowe latarnie tak jasno świecą, a mnie pożera mrok.
Monika Brodka śpiewała "kto nie umarł z miłość nie potrafi żyć", a ja wiem że kto raz zaznał prawdziwego uczucia miłości, wiecznie będzie jej szukał, pragnął niczym osobistego narkotyku. Na nic substytuty, zapychacze myśli, kopiowanie uczuć i chwil, które się przeżyło, one już nie powrócą, to wszystko zostało już powiedziane, doświadczone. Pragnę wyjść z roli obserwatora pięknych historii, których mógłbym być częścią, nieprzewidywalnych historii, nienasyconych uczuć pełnych drobnych gestów, które dziś wydają się tak bardzo nieosiągalne.
Upłynie tylko chwila nim obraz w pamięci się zatraci Znikną chwile, zatracą się emocje, którymi mieliśmy wiecznie żyć. Zapach słodkich perfum, magię twoich słów, które spijałem jak miód z Twoich ust.
Tego roku, lato było bardzo ciepłe. Spakowana walizka, bilet w ręce i chęć zmian prowadziła mnie przed siebie. Lyon jedno z Miast Francji przywitało mnie powiewem świeżości, nadziei na zmiany. Znalazłem się pod adresem gdzie miałem spędzić kolejne miesiące, pracując, żyjąc, prowadząc prowincjonalny tryb życia.
Teraz już wiem, że nasze ścieżki złączyły się w najmniej oczekiwanym momencie. Pierwszy dzień w nowej pracy nie zaczął się zbyt obiecująco, niemal od razu zasłużyłem sobie na Twoją antypatię, tym pamiętnym roztrzaskanym kubkiem. Przez wiele dni mijaliśmy się, odprowadzając nawzajem spojrzeniami. Mimo sprzecznych sygnałów, zawsze ruszałeś mi na pomoc, gdy tego potrzebowałem. Z czasem było coraz lepiej, przestałem być dla Ciebie tak obcy, jak dla mnie nowe miejsce.
Pierwsze wspólne wyjście na drinka, by poznać zespół, przy melodii przebijających się przez siebie rozmówców. W języku francuskim zawsze widziałem to piękno, którego nie dostrzegałem w żadnym innym języku, ciężko było jednak pokonać pewne bariery.
Nagle zapominamy o świecie, mimo barier i łamania języka, rozmawiamy do rana ze sobą. W mojej duszy melodia Twojego głosu ciągle gra. Potem pierwsza poranna kawa, wspólne śniadanie i minuty zamieniają się w godziny, które stały się jedynie naszą własnością. Pokazujesz mi swój świat, tą magię miejsc, które znasz tylko Ty. Nieprzespane noce, romantyczny blask świateł Paryskiego centrum.
Praca stała się tylko wyznacznikiem czasu, który został, by znów zacząć chłonąć siebie. Świat wirował, a ja razem z nim, bolące nogi po roztańczonych nocach, bolący brzuch z nadmiaru śmiechu, endorfin. Zacząłem starać się być najlepszą wersją siebie dla Ciebie, a Ty doceniałeś każdy drobny gest. Nieprzespanej nocy z winem nad jeziorem, malinowy smak twych ust.
Czas nieubłaganie uciekał, beztrosko spędzaliśmy czas zakochując się, nigdy nie mógłbym wymarzyć sobie lepszej miłość, niż ta która nam się przytrafiła czas rozłąki nadchodził, a wraz z nim tyle pytań, kwitnąć przy Tobie, zaczynało brakować mi wody, czułem że muszę wrócić. Mieliśmy wszystko, ale to wszystko gdy nie byliśmy razem było niczym, byłeś moim dopełnieniem, moimi emocjami.
Myślałem że czasu nie można wyprzedzić, ale możliwość straty spowodowała że chcieliśmy celebrować każdą sekundę, chłonąć każdą chwile, zachłysnąć się nimi. Walizka już w kącie, i starty z niej kurz…
Uczucie straty, pustka w sercu gdy wylądowałem w Polsce pomieszana z radością że jestem u siebie, rollercoaster emocji.
Wszystko powróciło do normalności, jakby minione miesiące były jedynie pięknym snem, jakbym dopiero uświadamiał sobie, że ta cała tęsknota i piękno chwil, które mijają jest najcenniejsze. Staram się zamknąć wszystko za szklaną ścianą i skupić myśli nad aktualnymi celami, kiedy niespodziewanie słyszę dzwonek do drzwi.
Wypełniasz próg moich drzwi, sprawiasz, że nadal słyszę dźwięk gitar, które wypełniały moje uszy podczas naszego tańca. Czas zwalnia, Twoje błękitne oczy jeszcze nigdy nie miały mały tak wyraźnego koloru. Nie mogłeś zadać silniejszego ciosu jak wypowiedziane przez Ciebie "Bonjour" uśmiechając się przy tym zalotnie. Zapytałeś dokąd uciekłem Ci, bo ty nie masz sił beze mnie żyć.
Pamiętam, gdy pewnego razu zabrałem Cię do Wrocławia, zaprowadziłem na ten słynny most. Opowiedziałem historię o kłódkach, o magii zawartej w zaczepianych, obietnicy miłości do ostatniej łzy i taka nasza miłość była... Chcę Ci napisać list, a w nim to czego nigdy nie powiedziałem podczas tych niezliczonych rozmów, chcę Ci powiedzieć, że u mnie wszystko jest okej. Będzie To list, którego nigdy już nie dostaniesz, tam dokąd musiałby trafić, nie ma adresu...
Już nie potrafię modlić się, modlić się o jedno, by przy sobie kogoś mieć. Bo nikt nie nie wypełni tej pustki po Tobie, wcale tego nie chce. Nawet nie wiesz ile bym dał, by zobaczyć chodź na chwile Twoją twarz, zapytać czy nie zimno Ci tam? Czy czekasz na mnie?
Wtulając się w poduszkę, na której, jeszcze jest zapach Twój, tak bardzo tęskniąc za dotykiem twych rąk, ale niebo chciało Cię bliżej mieć.
Niech zniknie ból w moim sercu, jestem głupcem chciałem iść na przód nie godząc się z przeszłością, chciałem zapomnieć ale kurczowo trzymałem się przeszłości, żyłem nią. Nie byłem w stanie wybaczyć innym, ani sobie, stojąc w miejscu myśląc że mój świat wiruje.
Jest tu ktoś, kto tęskni za Tobą… niech mój Anioł powie Ci to...
***
Jest to fragment mojej książki #Emocje
Commentaires