Czasy pandemii dobiegły końca, na pewno według naszych polityków. Świat powoli wraca na stare tory swojego życia, z czego bardzo się cieszę, ponieważ tak wiele planów w moim życiu zostało zawieszonych przez pandemię i czekały tylko na dzień, kiedy to szaleństwo się skończy.
I tak po prostu znienacka zadzwonił do mnie mój przyjaciel, przejazdem będzie w moich okolicach, odruchowo bez zbędnego namysłu zaprosiłem go do siebie na kawę, w końcu mija już kilka lat od początku pandemii i tyle samo myśmy się nie widzieli.
Pewnego razu do Katowic przeprowadził się młody chłopak z małej wsi parę kilometrów od „nie wiadomo, gdzie".
Marek to przystojny facet, wychowany i skromny co w naszym środowisku jest coraz mniej spotykane z naciskiem na skromny albo i może na wychowany sam nie wiem. Jak sam opowiadał, szybko został trafiony strzałą amora i znalazł miłość aż po grób.
-Oskar to chłopak przed czterdziestką, szanowany bankowiec, którego pęd życia porwał, a i jemu odpowiada takie życie. Dla wielu idealny kandydat na „sugar daddy”.
Jak to bywa już we współczesnym świecie, można się domyślić, że nie poznali się w muzeum, które i tak w czasach pandemii były zamknięte. Poznali się na aplikacji randkowej, Marek oczarowany myślał, że znalazł swoją perłę.
To była miłość od pierwszego kliknięcia, od pierwszych napisanych słów czuli się jakby, znali się od wielu lat, dwa dopasowane puzzle, yin i yang się odnalazły. Flirt trwał a oni zakochiwali się w sobie każdego dnia, a pędzące miasto nie poderwało ich miłości do biegu. Pewnego dnia podczas nielegalnego spaceru Oskar zadał pytanie- Może zamieszkamy razem? Jednak kilka dni później posypały się złe wieści, przeprowadzka się opóźni siła wyższa, ale kocha i tęskni.
Końcem miesiąca, przy kilkutygodniowym braku kontaktu i spostrzeżeniu, że ten zaczął korzystać a aplikacji randkowej, Korneliusz postanowił wyjaśnić sprawę wykręcając numer telefonu. Rozmowa była krótka i treściwa- Czasu brak odezwę się niebawem.
-I do tej pory się nie odezwał- Brzmiał poirytowany głos Marka opowiadający mi to przy kawie.
Nie potrafię zrozumieć takiego zachowania, myślałem, że wspólna chęć zamieszkania coś oznacza.
I tak wtedy to ja zrozumiałem, że Marek był zbyt młody i naiwny, nikt go nie uświadomił, jak się kończy miłość w większym mieście. Może i Katowice to nie Warszawa, ale tak bardzo się nie różnią te miasta od siebie tu zabawa w miłość zaczyn się w piątek po siedemnastej a kończy przed kolacją w niedzielę. W Katowicach śniadania jada się o siódmej i staramy się zapominać o weekendowych miłościach. Homo świat to świat dżungli, w którym ludzie dbają o swoje sprawy a amor już dawno stąd odleciał. Liczy się sex i pieniądze.
Jak mogło do tego dojść? Czy Pandemia zmieniła coś w naszym świecie randkowania?
W życiu popełniamy wiele błędów, ale są takie, które popełniamy, kiedy ma się dwadzieścia lat i gdy mamy dwadzieścia-sześć i nawet kiedy dochodzimy do trzydziestki. I można powiedzieć, że to masochizm, ale nic bardziej mylnego, bo kto nie chciałby się zakochać? I tak oto ruszamy na polowanie, otwieramy aplikacje i wertujemy potencjalne ofiary.
Postanowiłem przeprowadzić eksperyment i jak się okazało, pandemia korono wirusa nie pokrzyżowała wcale singlom randkowych planów. O ile nie zmieniło się podejście i traktowanie aplikacji jak sklepu z wyborem towaru pod siebie, o tyle aplikacje typu grindr zyskały jeszcze bardziej popularność.
Pandemia zmusiła nas, chcąc nie chcąc do spędzania więcej czasu w domu, a to zaowocowało, że wielu zmieniło sposób poszukiwania wymarzonej drugiej połówki.
Ku mojemu zaskoczeniu, randkowanie ze statusu tu i teraz zmieniło się w bardziej przemyślane i długie pogawędki i co mnie zaskoczyło video chaty mające na celu poznanie drugiej osoby bliżej. Wiele aplikacji przeszło metamorfozę, wraz z początkiem pandemii, dając nam wiele nowych możliwość, poza standardowym pisaniem i wysłaniem sobie zdjęć.
Świat stanął w miejscu, a ludzie zaczęli patrzeć na jakoś zawiązywanych relacji, szukając nowego partnera. Często gęsto zadajemy sobie więcej trudu, by poznać bardziej daną osobę, często już nie jesteśmy skorzy do szybkiego randkowania w porze na lunch czy chwile po wyjściu z pracy.
Nim się spotkamy, staramy się już zbudować jakąś relację, dając sobie czas, zanim zdecydujemy się na poważniejszy ruch, zmierzający do relacji romantycznej.
Czasy przed pandemią pokazały, że w dobie aplikacji randkowych, gdzie w kilka sekund decydujemy na podstawie zdjęcia, czy chcemy porozmawiać z daną osobą, czy też nie lub, czy mamy ochotę na wieczorne spotkanie, proces poznawania drugiej połówki nieco się spłycił.
Pandemia spowodowała, że nie traktujemy osoby po drugiej stornie jak produktu, który zawsze można wymienić. Ludzie zaczęli stawiać na długie rozmowy telefoniczne czy też ostatnio popularne face time lub bardziej klasycznie, wymienianie długich wiadomości. SMS-y znowu wróciły do łask, a słowo zaczęło mieć większą wartość niż zdjęcie. I tak oto cofnęliśmy się trochę w czasie do innego pokolenia, gdzie randkowanie stało się czy bardziej wyczekiwanym bardziej przemyślanym.
Rozmawiając z ludźmi, na poruszany temat okazało się, że popularne jest wspólne gotowanie i tu szok dla mnie, bo gotowanie online czy też oglądanie filmów.
Wiele osób z mojego środowiska jednomyślnie powtarza, iż kiedy przechodzi się z trybu Online, do trybu offline staje się dużo bardziej kreatywny i jak sami mówią proces randkowania offline, często nie kończy się na pierwszej randce.
Podczas mojego eksperymentu nie uszło jednak mojej uwadze, że zmiany, które wymusiła na nas pandemia, nie do końca odpowiadają wszystkim. Nie każdy szuka bliższych i dużo trwalszych relacji wielu poszukuje ciągle wrażeń na jedną noc i braku zobowiązań. Pytanie, czy to coś złego ?
Pandemia namieszał w każdej sferze naszego życia, świat randkowania uległ automatycznemu przystosowaniu do panujących zasad. Życie w pandemii to podróż na marsa, jesteśmy sami, ciągle w Tym samym otoczeniu ze sporymi zaspami a inne twarze widzimy tylko na ekranie.
Czy to oznacza, że tłusty aniołek gdzieś uciekł? Może właśnie akurat w czasach pandemii bardziej nam sprzyja jego aura, gdzie ludzie bardziej doceniają relację.
Ostatnim punktem eksperymentu było piątkowe wyjście do klubu, jest tu jak w filmie Projekt X. Każdy wie, jak masz na imię, ale tylko przez pierwsze 10 minut imprezy. Zamówiłem sobie Mojito, by zrelaksować się, obserwując ludzi czy równe dobrze radzą sobie w podrywaniu na żywo co w świecie wirtualnym.
Ucieszyła mnie myśl, że jeszcze na świecie są ludzie, którzy poza cyber, wiedzą jak upolować coś na żywo.
Ten Amor ciągle między nami lata, ciągle strzela swoimi strzałami, walczy. Potrzeba tylko go bardziej docenić, poszukać, a potem zadbać o relacje z nim.
Comments