Minął rok od momentu, w którym moje życie mimowolnie włączyło szósty bieg. Mimo, że tęsknota za pisaniem była wielka, a wena często nie dawała mi zasnąć, musiałem poukładać sobie życie, bym mógł zredukować ten bieg, zmniejszyć prędkość i zacząć pisać. Bycie singlem to czas myślenia przez pryzmat słowa „Ja” samorealizacja, zaspokajanie swoich potrzeb. To czas subiektywnego dostrzegania radości życia - zrozumienie, że każda mijająca chwila jest niepowtarzalna, indywidualna i niesie ze sobą jakąś naukę.
Zawsze wiedziałem jaki poziom życia chce osiągnąć, bo kto z nas nie dąży do wygodnego życia, poczucia bezpieczeństwa, spełnienia swoich marzeń czy aspiracji, albo zwykłych zachcianek?
Jednym z ważniejszych kroków było kupno mieszkania, gdzie mimo konieczności generalnego remontu postanowiłem zbudować swój azyl, jak później się okazało nie tylko Mój. Remont generalny przeprowadziłem sam - z czego byłem bardzo dumny. Nauczyło mnie szacunku do wszystkiego w tym mieszkaniu. Od samego początku wiedziałem czego chce i konsekwentnie dążyłem do wykonania planu projektu mieszkania, który ewoluował we mnie już od dzieciństwa.
Jako dwudziestoczterolatek zbudowałem swoja strefę komfortu, azyl który był fundamentem do dalszych działań, murami w chwilach, gdy świat się walił, ale najważniejsze że te 48m2 mieszkanie w stylu skandynawskim zostało wypełnione miłością, mimo iż byłem singlem. To bardzo ciekawe, bo gdyby ściany mogły mówić, (albo chociaż mój kot) to opowiedziałyby niezliczone historie ludzi, którzy zawsze mogli i mogą liczyć na schronienie. Chwile z przyjaciółmi przy wieczorach z grami do późnych godzin wieczornych, momenty przy muzyce tańcząc i śmiejąc się do łez podczas licznych prywatek, które tak kochałem. Powstało tam wiele pomysłów, inspiracji, wylało się tak wiele łez i hektolitrów kawy podczas bezsennych nocy, te ściany przemilczały wszystkie tajemnice, które miały okazje zatrzymać.
Śmiało mogę stwierdzić, że stałem się niewolnikiem swojej strefy komfortu. Nie spadło to jak grom z nieba, zniewolenie działo się krok po kroku. Rutyna - praca dom, praca i pewność wypłaty każdego miesiąca, pewność że mam na rachunki. Siedząc na kanapie nie oczekiwałem zbyt wielu ekscesów w swoim życiu - Imprezy, wyjazdy, podróże wszystko bez ryzyka z poczuciem bezpieczeństwa, które wbrew pozorom nie pozwalało mi się rozwijać, iść do przodu.
Każdy przecież wie, że pierwiastek magii możemy odnaleźć poza strefą komfortu, bo tam dzieją się magiczne rzeczy, o których tak marzymy, ale boimy zrobić się pierwszy krok.
„Jeśli się smucisz to żyjesz przeszłością. Jeśli się boisz to żyjesz przyszłością. Jeśli jesteś spokojny to żyjesz teraźniejszością"
Lao Tzu
Ryzyko i odważne decyzje, to jedne z kilku czynników, które doprowadziły mnie do momentu, w którym się aktualnie znajduje. Ktoś może zapytać mnie czy mogę podać kilka innych czynników - oczywiście.
Jednym z nich jest oczywiście czynnik ludzki, czyli mój partner, ale i też wieloletnie przyjaźnie jak z Karolina, Asia czy Natalią.
Kolejnym ważnym dla mnie czynnikiem była rodzina, która zawsze wspierała mnie pełniąc rolę bezpiecznej przystani. Jednak nie zawsze tak było - lata wstecz ograniczała mnie małomiasteczkowość oraz mentalność ludzi którymi się otaczałem. Przekonanie że to co robię musi spotkać się z aprobatą ludzi a nie koniecznie mi się podobać. Mimo stresu i strachu przed zmianami, które tak bardzo chciałem, by nastąpiły postanowiłem stoczyć tę batalie i iść pod prąd walcząc o siebie i swoje Ja. Przeżyłem w młodości piekło, mimo to nie żałuje żadnej podjętej decyzji. Zmieniłem myślenie z „Co ludzie pomyślą” na „Czego ja chce” pomimo bólu, z którym się często spotykamy mogę powiedzieć że to oznaka wyjścia ze strefy komfortu i batalii o lepsze jutro dla nas samych Od czasów młodości minęło już kilka lat, a ja często zmieniałem swoją strefę komfortu, zwiedzając świat poznawać ludzi sięgając po swoje marzenia a co najważniejsze - będąc wolnym z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nikogo nie skrzywdziłem..
Dzisiaj wypadają moje urodziny, a ja ciągle myślę o zmianach, bo jakby nie patrzeć są one nieodłączną częścią naszego życia, czy tego chcemy czy nie. Jak już do tego doszedłem zmiany są potrzebne, czy te na które się zgadzamy czy też te, które wymusza na nas życie, a i takich w mijającym roku było sporo w końcu Zmian miasta Tychy na Chorzów, to już dość konkretna zmiana. Oczywiście wisienką na torcie była sprzedać mojego ukochanego mieszkania. Tym oto akcentem zostawiłem w tyle moją osobistą strefę komfortu. Śmiało podążając naprzód - mimo sentymentów, mimo niepewności całe życie powtarzając 'geronimo" co może się nie udać. Podsumowując wszystkie swoje decyzje - wiem, że jestem w odpowiednim miejscu, choć ono i tak ciągle będzie się zmieniać - tego jestem pewien. Jestem pewien, że zmiany powodują w naszym życiu pewnego rodzaju pustkę, którą staramy się zastąpić czymś innym, pusta przestrzeń potrzebuje zapełnienia, czymś nowym - być może lepszym? Jeśli zastanawialiśmy się nad tą zmianą, decyzja zawsze była dobra. Niepewność to doskonały czas na ruch, by porzucić, to co sprawiało, że zapuszczaliśmy niechciane korzenie - jeszcze nie teraz - powiedział umysł.
Nikt nie wie dokąd kieruje nas los - czy ta ścieżka zaprowadzi nas na odpowiednie tory, bo nigdy nie widzimy końca tej drogi, ona zawsze będzie posiadała jeszcze liczne łańcuchy rozdroży. Powoduje to u nas strach, czyni grunt niestabilnym, niejednokrotnie boli. Zawsze wydawało mi się, że tego bólu unikam za wszelką cenę. Czy to coś złego? NIE! Każdy bowiem chce dla siebie i swoich bliskich jak najlepiej. Stojąc w miejscu - nie zmienia się zupełnie nic - czasem ta perspektywa wydaje się gorsza niż skok na głęboką wodę. Choć czasem potrzeba tak niewiele. Spróbowanie nowej kuchni, innego rodzaju muzyki, zmiana otoczenia, wybranie innej trasy w powrocie z pracy. Pierwszy mały krok w stronę wszechświata, zmierzamy ku nowemu. Precz z rutyną! Czas w drogę! Witaj nieznane!
Kiedyś często myślałem o starości, wręcz panicznie się jej bałem. Tylko dlatego, że myśląc o starości, bałem się, że nie będę miał czego wspominać Zbyt wielu rzeczy to żałowania, rzeczy których nie zrobiłem, miejsca w których nie byłem, historii, których nie przeżyłem.. Ewangelista Mateusz napisał „ Szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a zostanie wam otworzone.” Dojrzałość w poszukiwaniach określa nasze potrzeby, dzięki zmianom możemy doświadczyć różnych chwil i momentów, które składają się na prawdziwe życie. Nie warto odkładać rzeczy na potem, los często z nami gra w pokera… Słowa „Co by było gdyby” nie powodują u nas szczęścia czasem życie w myśl „Tu i Teraz” jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Człowiek żyje przeciętnie koło 60-70 lat - to tak niewiele, tak więc szkoda marnować czas na zastanawianie się i żałowanie.
Każda zmiana czy trafiona czy też nie uczy nas czegoś, lekcje z której możemy wyciągnąć wnioski i być mądrzejszym na przyszłość. Wiem jedno - nigdy nie warto się poddawać i rezygnować ze zmian ponieważ jest to walka o nas samych. Warto wiedzieć- Jakakolwiek zmiana która zamyka nam furtkę do złych nawyków, działań które nas męczyły była warta naszych wysiłków.
Na przełomie ostatniego roku zrobiłem ogrom nowych rzeczy, od sprzedaży mieszkania poprzez remont i zamieszkanie w nowym mieszkaniu z moim partnerem. Nowe znajomości, zakończenie kilku starych toksycznych relacji, założenie bloga, prawo jazdy, powrót na studia i mogę tak wymieniać wiele…. To wiele rzeczy na które brakowało mi odwagi powtarzając sobie: To nie dla mnie, boje się, wygłupię się, lepiej jest jak jest, po co mi to. Teraz wiem, że na krótki moment wpadłem w pułapkę strefy komfortu i wegetacji, ale wszystko ma swój czas i miejsce i mój apetyt na życie powrócił, apetyt na nieznane. Zmiany, tyle albo i aż TYLE.
Najfajniejsza zmiana? To z „JA” na „My” i w dzień moich urodzin życzę Sobie i Wam pokoju na świecie i wolności i odwagi dokonywania zmian!
Comments