top of page

Wstęp


Jesień w Katowicach zawsze miała w sobie coś magicznego, choć często skrywała też nutę smutku. Kolorowe liście spadały z drzew, tworząc na chodnikach dywan w odcieniach purpury, złota i brązu. Każdy z nich opowiadał własną historię, którą tak łatwo umykała z pamięci — podobnie jak wspomnienia o miłości, która kiedyś wydawała się wieczna. Siedziałem na drewnianej ławce, otoczony tą paletą barw, czując na sobie ciężar chłodnego powietrza, które wdzierało się pod mój płaszcz i próbowało porwać szal, chroniący mnie przed zimnym powiewem wiatru. Czułem się jak w martwym punkcie — zaskoczony własnymi myślami, zamknięty w sobie — aż nagle pojawiła się nieznajoma postać.

Podchodził powoli, jakby obawiał się, że zaraz zniknę w gąszczu liści i wspomnień. Kiedy w końcu dostrzegłem jego sylwetkę, zrozumiałem, że to nie kto inny, jak Michał — kiedyś prześmiewczo nazywany przeze mnie jednym z Agentów X, dziś chłopak, którego obecność napawała mnie zarówno radością, jak i niepokojem. Usiadł obok mnie, a jego twarz, mimo upływu lat, pozostała niezmiennie bliska.

— Minęło już tyle lat, a my niezmiennie trwamy — powiedział, a jego głos przygniótł mnie jak ciężki, spadający liść.

— Niezmiennie trwamy, tylko musieliśmy znaleźć swoje miejsce w szeregu — skwitowałem.

Podszedł witając się czułym uściskiem, a jego perfumy, jak zawsze, przywołały we mnie wspomnienia. Bo czym byliśmy, jeśli nie wspomnieniem tych kilku chwil młodości?

Myślami wróciłem do momentu, gdy nasze drogi po raz pierwszy się skrzyżowały. Wspólnie stawiliśmy czoła światu, który wciąż nam nie sprzyjał. Miłość, mimo przeszkód, była naszą siłą — i słabością zarazem. To właśnie w tym parku, w miejscu obietnic i wspólnych marzeń, zaczęła się nasza opowieść — historia o dwóch chłopakach, którzy w miłości i przyjaźni napotykali niewidzialne mury. Teraz, w blasku opadających liści, mieliśmy rozliczyć się z przeszłości która wystawiła nam rachunek.




Comments


Post: Blog2_Post
  • Instagram

©2020 by SzeptyMiasta

bottom of page